Rzecz dzieje się pewnego feralnego poniedziałku w Warszawie. Bohaterem zaś jest zbiorowość - kilkanaście osób, których pechowe i skomplikowane perypetie słabiej lub silniej zazębiają się ze sobą. "Nie lubię poniedziałku" to satyra na polską rzeczywistość wczesnych lat siedemdziesiątych. Codzienność ukazana jako świat absurdu.
W skrócie:
Jest to "zlepek" codziennych sytuacji, myśle że reżyser zrobił to genialnie. Pokazane są czasy "za komuny"
Polecam!
Dziś niestety już się nie kręci takiego kina.
śmieszne sytuacje, tylko niektore:
- Dziecko któremu chce się "siku" i niebiescy zawożą go na komende (jakby nie mógł iśc "pod dzewko") a dziecko...
Przy okazji możemy zobaczyć jak wyglądała Warszawa 50 lat temu, możemy delektować się wspaniałą grą legendarnych polskich aktorów i zobaczyć w delikatnym negliżu jedną z najpiękniejszych polskich aktorek Halinę Kowalską. Mam niesamowity sentyment do tego filmu...
Ten klimat początku lat 70-ych.Warszawa tamtych lat pięknie pokazana.Motoryzacja,syrenki,żuki,nysy,warszawy,itd.Piwko w tych beczkowatych butelkach(z pianą).Urocza komedia omyłek,mimo poniedziałkowego pecha tam ciągle świeci slońce.